Powiedz mi proszę co myślisz chociaż raz,
wykrzycz mi głośno wszystko co byś chciał
Powiedz gdzie jesteś czy tak będziemy trwać,
osobno już dawno choć razem cały czas.
Obok jesteś wciąż i nie ma Cię
nie potrafisz wprost nie kochać mnie
może to nie nam pisana jest
taka miłość aż po życia kres.
Myślę, że to przewodnia piosenka tej opowieści. To ona zainspirowała mnie, stara, ale wszystkim znana :)Będzie mi bardzo, bardzo miło jeśli ktoś zostawi komentarz, zapraszam do czytania.
~~~~~
-Najpierw znajdź sobie mózg, potem zgubioną męskość, a na końcu dziewczynę-krzyczę do niego bo w klubie jest głośno.
-Cięta jak zawsze-jego twarz znajduje się blisko mojej-nie jesteś pępkiem świata-zaśmiał się popijając drinka.
-Dla świata może nie-przygryzam wargę- ale dla ciebie chyba tak, siedzisz tu obok mnie tak blisko, a ja od samego pobytu w samolocie nieskutecznie próbuję się ciebie pozbyć.
-Działasz na mnie ? Chyba śnisz, za dużo sobie wyobrażasz- nie chciał mnie obrazić, bardziej wyjść z tego obronną ręką.
- Ty nie działasz na mnie tak jak na moje koleżanki, przykro mi.
-Zatańczymy ?-wyciąga rękę w moją stronę.
-Jasne, nie zapominaj, że trenuję taniec zawodowo.
On wstaje i rusza na parkiet, ja siedzę.
-Ale tylko ten taniec i dasz mi spokój ?
-Obiecuję-jego dwa długie palce wznoszą się do góry.
~pół godziny później~~
-Naprawdę ? To zabawne- nalewa mi bezbarwną ciecz do pustego kieliszka. Znów coś opowiada, ja nie lubić mówić o sobie, znajomych, przeżyciach, on wręcz przeciwnie.
-Nie jestem takim dupkiem jak myślisz ?
-Hmm-nie miałam pojęcia co odpowiedzieć-pójdę się przejść, strasznie mi duszno.
Ledwo bo ledwo dreptam na swoich czarnych zabudowanych obcasach do wyjścia. Siadam na zimnych schodach i wyciągam papierosa. Drzwi znów się otwierają. Chłopak siada obok mnie.
-No dobra-zaczyna, spojrzałam na niego bardzo pytająco.
-Boże strasznie mi nie dobrze-czuję, że zawartość wszystkich płynów chce wrócić z powrotem na światło dzienne.
-W porządku ?-ręką odgarnia mi włosy z twarzy. A może warto dać mu szansę ? Ja jestem na występie tutaj we Włoszech, on przyjechał na mecz, w samolocie nie dawał mi spokoju. Kilka nieznaczących dni, tylko tyle.
-Tak-mówię z rumieńcem na twarzy, głupio mi, że go potraktowałam z góry.
-Wracamy ?-patrzy za siebie.
-Nie. tutaj jest park, przejdziemy się ?
-Pewna jesteś ?-patrzył na mnie jakbym oszalała.
Pokiwałam głową.